Wiosna na mojej działce
Moja działka znajduje się jedenaście kilometrów od Wyszkowa, a więc w województwie mazowieckim. Miejsce to kocham już od prawie czterdziestu lat i przeraża mnie fakt, że kiedyś będę musiała je opuścić na zawsze. Okolica jest cudowna, bo działka jest położona na terenie Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego, około 300 m od rzeki Bug.
Rzeka dostojna, miejscami bardzo dzika, co dodaje jej jeszcze większego uroku, nieraz bardzo leniwie przetacza się przez równinę w swoim korycie, ale bywa też bardzo niebezpieczna, kiedy wezbrane powodziowe wody zalewają okoliczne wioski niosąc ze sobą niemałe zniszczenia. Nam działkowiczom, na razie, nie przysporzyła większych kłopotów.
Ten malowniczy teren jest najpiękniejszy na wiosnę, kiedy przyroda budzi się do życia, oddalony od ruchliwej trasy (Warszawa – Białystok i dalej granica Polski, poprzez Wilno…. aż do Sankt Petersburga), pozwala napawać się śpiewem ptaków, których tutaj nie brakuje i obserwować zwierzęta do nas przychodzące. Niestety, ta cudowna cisza jest przerywana warkotem samochodów osób przyjeżdżających na działki, wyciem kosiarek koszących trawniki lub jękiem pił tarczowych ścinających stuletnie drzewa w pobliskim lesie, których nie oszczędzają ich właściciele.
W ten sposób jest niszczony przylegający do naszych działek las, który przysparzał działkowiczom i mieszkańcom sąsiadujących wsi tylu przyjemności w zbieraniu poziomek, malin, jeżyn i grzybów, których tu kiedyś było dostatek. A w tym niewielkim lasku rosły ich wszystkie odmiany, a mianowicie borowiki, podgrzybki, rydze, kozaki, maślaki, kanie. Kani było tak dużo, że oznaczaliśmy sobie ogródki kaniowe, w których te grzyby zawsze były.
Powstaje pytanie, dlaczego w państwie gdzie mówi się tyle o ochronie środowiska i w którym istnieje tyle instytucji powołanych do tego celu pozwala się na taką dewastację lasu. Wiem, że były osoby, które interweniowały u odpowiednich władz przeciwko wycince drzew, ale czy te działania przyniosły odpowiednie rezultaty, trudno na to pytanie odpowiedzieć. Te działania niszczenia stuletnich drzew, które powinny zostać zgodnie z literą prawa pod ochroną, natrafiają na wyraźny sprzeciw działkowiczów i bardziej światłych mieszkańców obu przylegających wiosek. Jednocześnie meandrująca rzeka Bug, jak każda dzika nieuregulowana rzeka może spowodować jeszcze większą dewastację obszaru. Już obecnie daje się zauważyć niszczycielskie działania erozji rzecznej, a usunięcie z terenu naturalnego zabezpieczenia jakim są drzewa może spowodować coraz bardziej agresywne wkraczanie rzeki na niszczony teren.
Togo, mój pies bardzo lubił przyjeżdżać na działkę i bardzo jej pilnował. Zapraszał tylko naszych przyjaciół (nawet pod moją nieobecność i proponował zabawę z piłką), osoby obce nie miały wstępu na działkę. Był powszechnie lubianym pieskiem, ponieważ oprócz miłego pyska i swojej psiej mądrości, dokładnie wiedział gdzie kto ma działkę i że działek naszych przyjaciół też trzeba pilnować, co robił z wielką przyjemnością.
Bawimy się w chowanego, Togo udaje, że nie widzi gdzie się schował jego Pan. No, tak zabawa trwa, a trawa jest nie skoszona. Poczekamy może sama się skosi.
O jej! Pracują tylko na tej działce, a ze mną się nie ma kto pobawić. Trudno, ogryzanie kija pomoże mi zabić nudę. Dzisiaj to nawet do mnie nie przyszła moja przyjaciółka Sonia, pewnie musiała wyjechać, Neski też nie słychać, pewnie śpi, Maksio też jakiś spokojny się zrobił, a ten młokos Marcel trochę rozrabia i nie wiem czy on woła mnie czy też Maksia. Nie będę prowokował awantury, niech Neska sobie pośpi na pewno jest zmęczona, pozostaje kij.
Gdy Togusia zabrakło, zaczęły nas odwiedzać dzikie kotki. Najukochańsza jest Miśka widoczna na zdjęciu. Co roku przyprowadza swoje kociaki. W ubiegłym sezonie przychodziło do mnie siedem kotów. Miałam co karmić, ale dzikusy były urocze. Niestety, kocham zwierzęta i podobno one to wyczuwają.
Oprócz zwierząt na działce mam piękne kwiaty
Ten piękny krzak pnących róż posadził dla mnie Staszek i zawsze tak pięknie zakwita na moje imieniny. Cudowna pamiątka.
Lilie w tym roku zapowiadają się piękne. Wzeszły nawet te które w ubiegłym roku przespały cały sezon.
Na dzisiaj już koniec pisania tego posta, wyjeżdżam na działkę, muszę podlać posadzone i wyhodowane przeze mnie pomidory i skosić trawę. Fajna rekreacja, co nie. Niestety na działce nie mam internetu i nie będę mogła pisać postów. Jestem wściekła, bo mógłby być internet gdyby Włodarze tego terenu lepiej rozdysponowali środki z UE przeznaczone na ten cel. Dopilnowano okablowania prominenckich peerelowskich działek, a dla jednej wsi i naszych działek przedsiębiorstwo nie zdążyło się wywiązać z tego zadania w terminie i w związku z tym nie wykorzystane pieniądze zostały zabrane. Dziękujemy, Włodarzom Wyszkowa, że tak dbają o nas działkowców, szkoda, że nie pomyśleli o zmniejszeniu wysokich podatków za działkę, które starzy ludzie muszą płacić z tych niewielkich emerytur w tak trudnych czasach.
Autor artykułu: Alicja Muszyńska
Pani Alicjo! Podzielam Pani oburzenie! Nie wyobrażam sobie zupełnie-Pani bez dostępu do internetu? To rzeczywiście skandal! Włodarze Wyszkowa -do dzieła! Pozdrawiam serdecznie,życzę dalszych wspaniałych postów i sukcesów w pracy na pięknej działce! Jolanta S.
Aż trudno uwierzyć że nie ma dostępu do internetu?