Pamiętaj, że niedługo nadejdzie ?
Na początek tego postu o problemach starości na wesoło i refleksyjnie pragnę zacytować sentencję, która z pewnością zainteresuje osoby w każdym wieku:
„Posiadanie miliona znajomych nie jest cudem. Cudem jest mieć kogoś, kto stanie obok Ciebie, gdy milion innych będzie przeciwko Tobie”.
Róg mojej ulicy jest dwa razy dalej niż kiedyś. I dodali jedną pochyłość, której dotąd nie zauważyłem! Musiałem przestać gonić do autobusu, odkąd rusza dwa razy szybciej. I sądzę, że robią schody o wiele wyższe niż kiedyś. Zimą ogrzewanie jest znacznie mniej skuteczne niż dawniej. A zauważyliście, jakich używają małych liter w gazetach. I nie ma co nawet prosić ludzi, żeby mówili wyraźniej. Wszyscy mówią tak cicho, że prawie nic nie słychać. A te ubrania! Robią takie obcisłe, zwłaszcza w pasie i w biodrach, że to aż niesmaczne! Młodzi też się zmienili. Są o wiele młodsi niż wtedy, gdy ja byłem w ich wieku. Z drugiej strony ludzie w moim wieku są o wiele starsi niż ja! Pewnego dnia wpadłem na starą znajomą: tak się postarzała, że już mnie nawet nie poznała! Zastanawiam się nad tym wszystkim dziś, przy porannej toalecie. Nie robią już tak dobrych luster, jak sześćdziesiąt lat temu.
/ ks. Guy Gilbert/
Starość jest jak dobra przyjaciółka – zawsze coś przyniesie.
Każdy okres życia ludzkiego jest jakimś nowym etapem rozwoju i każdy wymaga od nas wierności w swej specyficznej łasce. Starości też trzeba się uczyć i ona też jest jakąś łaską i jakimś zadaniem. Starość ma uwolnić człowieka z wielkich złudzeń, z wszelkich fałszywych wartości i wielkości, aby znalazł maleńkość przed Bogiem, a wraz z nią pełną prawdę życia ludzkiego i głęboki pokój. Bo pokój może być tylko w maleńkości, kiedy człowiek upadnie na twarz przed Bogiem i pozostaje On sam: erit Dominus salus in die illo.
Starość kieruje nas ku rzeczom najprostszym, gdy wielkość naszych możliwości i zajęć stopniowo odpada. Pozostaje nam wówczas to, co najprostsze i najistotniejsze. Jego miłość, Jego wierność, Jego bliskość – On sam. Trzeba kierować naszą myśl, nasze rozmyślania ku dziękczynieniu za wielkie Jego zmiłowania, ku głębszemu przeżyciu Jego serca, Jego dobroci dla nas i dla wszystkich stworzeń. Rodzi się stąd wyrozumiałość i dobroć dla wszystkich, ta wybitna cecha udanej starości chrześcijańskiej.
/o. Piotr Roztworowski /
Smutki i radości objawów starości
Autor nieznany
Idę ulicą ktoś mi się kłania, oddaję ukłon, znam przecież drania. Ta twarz ten uśmiech i ten błysk w oku. To miły facet znam go od roku. Jakże u diabła on się nazywa? Dziura w pamięci. Czasem tak bywa. Wtedy myśl smutna w głowie się rodzi: Nic nie poradzisz starość nadchodzi.
Pomimo naszych najlepszych chęci. Nie zawsze mogę ufać pamięci. Więc by jej pomóc, a przez nią sobie, czasem na chustce węzełki robię. A potem jeden Bóg wiedzieć raczy, co który węzeł ma dla mnie znaczyć? Choć mi się nawet nieźle powodzi, wciąż mam kłopoty starość nadchodzi.
Z trzeciego piętra schodzę radośnie, bo w kalendarzu ma się ku wiośnie. No i spaceru gna mnie potrzeba, zwłaszcza, że słońce i błękit nieba …Gdy już po parku idę w alei, nagle pot zimny koszulę klei, bowiem pytanie w głowie mi tkwi: czy aby kluczem zamknąłem drzwi? W spiesznym powrocie znów myśl się rodzi, nic nie poradzisz starość nadchodzi.
Dwa razy dziennie – raz przy śniadaniu, a potem w obiad przy drugim daniu. Zażywam leki tabletki białe: cztery połówki i cztery całe.Często się pieklę, bom nie aniołem. Gdy w obiad nie wiem, czy rano wziąłem? Tę gorycz klęski wątpliwie słodzi, wiedza, że oto starość nadchodzi.
Siedzę i czytam. Nagle myśl żywa, jakimś pragnieniem z fotela zrywa. Robię trzy kroki, staję przy szafie i jak to cielę na nią się gapię. Pojęcia nie mam, po co ja wstałem? Czego tak bardzo i nagle chciałem? Oj, coraz bardziej mi to już szkodzi, ze ta nieszczęsna starość nadchodzi.
Żuję kolację – w niej polędwica, me podniebienie smakiem zachwyca. Pogodnie dumam o tej starości…czy ona musi stale mnie złościć? Przecież jest piękna. Masz sporo czasu. Chcesz iść nad wodę albo do lasu, to sobie idziesz, nikt ci nie broni. Z łóżka zbyt wcześnie też nikt nie goni. Bowiem nie musisz pędzić do pracy, jak wszyscy młodsi twoi rodacy.
Jadę na urlop prasuję spodnie, żeby wśród ludzi wyglądać godnie. Biorę walizkę pędzę nad morze, lecz tam miast śledzić dziewczyny hoże, zamiast podziwiać plażowe akty…Czy wyłączyłem wtyczkę z kontaktu? Może dom spłonął? Strach we mnie godzi, tak to jest kiedy starość nadchodzi.
Żeby nie znaleźć się kiedyś w nędzy , zaoszczędziłem trochę pieniędzy. W dużej kopercie zamkniętej klejem, dobrze ukryłem je przed złodziejem. I teraz, już od paru miesięcy nie mogę znaleźć moich tysięcy. Ech, nie pojmiecie wy tego młodzi jak miło żyć, gdy starość nadchodzi.
Co prawda wigor z wolna przekwita, lecz po co wigor u emeryta? Podwyżki pensji już nie wyprosisz, należna gażę poczta przynosi. Spokojnie patrzysz jak świat się zmienia, gdyż wiek ci daje mądrość spojrzenia.
Więć wiwat starość! Niechaj nam służy, nawet gdy trochę chwilami nuży. Bowiem, jak sądzę w tym rzecz jest cała, by jak najdłużej ta starość trwała.
Opracowała: Alicja Muszyńska