Co w Sandomierzu lubię najbardziej

On 5 lutego 2017 by podrozewagabundy.pl

Do tego cudownego miasta jakim jest Sandomierz często powracamy. Jeśli nie możemy nawet wpaść tam  na chwilkę, to często wracamy do tego zacnego grodu myślami i to nie tylko przyciąga nas historia miasta często bardzo krwawa  wyniszczająca ludzi i miasto (najazdy Rusinów, Tatarów, Litwinów i innych narodowości, zabory, nie mówiąc już o najnowszej tragicznej historii związanej z dwiema wojnami światowymi w XX wieku), piękna architektura, malownicze położenie, przemili mieszkańcy i nastrojowe kafejki, ale każdy z nas turystów kochających Sandomierz ma coś takiego bardzo osobistego, że chciałby ponownie przeżyć wspomnienia związane z grodem położonym nad Wisłą i Sanem.

sandomierz-1145013_1920

Dla mnie osobiście Sandomierz wiąże się po pierwsze – ze wspomnieniami z dzieciństwa i lat młodzieńczych. Po raz pierwszy urzekło mnie to miasto będąc uczennicą 7 klasy szkoły podstawowej uczestniczyłam w wycieczce zorganizowanej przez Grono Pedagogiczne i Komitet Rodzicielski, następnie w latach studenckich przyjeżdżałam  tu kilka razy i zawsze byłam szczęśliwa, że mogłam odwiedzić miasto, chociaż nie było wtedy tak pięknie odrestaurowane jak obecnie, po drugie – odnalazłam tutaj smaki dzieciństwa. Spowodował to zwykły cukierek Krówka Sandomierska uwielbiana przez warszawskie dzieci i myślę, że nie tylko przez nie. Pamiętam, że bardziej byłam zadowolona z krówek jakie dostawałam od rodziców, niż nawet ze słynnej mieszanki wedlowskiej, w której były smaczne i lubiane cukierki bajeczne.

Podczas mojego ostatniego wyjazdu do Sandomierza obowiązkowo odwiedziłam wszystkie zabytki miasta, przeszłam przez Ucho Igielne i ze Starego Rynku udałam się w stronę bramy Opatowskiej, aby z góry podziwiać piękne widoki na Ziemię Sandomierską i Wisłę i San. Idąc ulicą Opatowską odkryłam mały uroczy sklepik z rękodzielnictwem. Już oglądając wystawę zwróciłam uwagę na cudowne aniołki wydziergane szydełkiem i pięknie wykrochmalone, z pewnością przyciągały uwagę niejednego turysty. Po prostu były cudowne, to mnie zachęciło, ażeby wejść do środka, ile tam było pięknych rzeczy, mogłabym wykupić połowę sklepu. Na szczęście od tego pomysłu odwiodła mnie krówka sandomierska, gdy zobaczyłam te cukierki zapomniałam o wszystkim liczyły się tylko one, można je było kupić na sztuki. O ile pamiętam to chyba jedem znacznie większy niż normalny cukierek kosztował 2 zł. Można je było kupić  w eleganckim pudełku (za chyba 14 zł) z pięknym widokiem Zamku Sandomierskiego, Herbu miasta, wojsk tatarskich, które na śmierć prowadzi Halina Krępowianka. Każdy cukierek był owinięty w elegancki papierek, na którym były umieszczone sandomierskie legendy. Wspaniały pomysł, bo turyści nie tylko z przyjemnością pałaszowali cukierki, ale także, a może przede wszystkim poznawali smak legend sandomierskich. Niektóre z nich moim zdaniem te najpiękniejsze przedstawię w tym poście.

Cellars_-_the_underground_tourist_route_in_Sandomierz_-_10

Podziemie sandomierskie. Źródło: By Jolanta Dyr – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=26055863

 

Powstanie Sandomierza

Sandomierz należy do najstarszych grodów w Polsce. W jego powstaniu odegrał wielką rolę król Bolesław Chrobry lubiany przez wszystkich Polaków. Król pragnąc umocnić granicę państwa przed napadami Rusinów zbudował w miejscu gdzie obecnie znajduje się Sandomierz drewniany gród z kościołem Najświętszej Marii Panny obecnie dzisiejsza sandomierska katedra. Do realizacji swoich zamiarów król sprowadził najlepszych rzemieślników z Czech i Niemiec. Osada później została nazwana Sandomierzem. Nazwa pochodzi od rzeki San.

Sandomierscy przewodnicy przekazują turystom także nieco inne informację na temat położenia pierwotnej osady. Podobno była ona usytuowana bardziej na zachód od istniejącego po dzień dzisiejszy zamku, a więc lokalizowano ją w pobliżu kościoła św. Jakuba i św. Pawła. Dopiero po ograbieniu i zniszczeniu bogatej już wtedy osady przez Tatarów ocalała ludność zaczęła przenosić swoje domostwa w miejsce bardziej bezpieczne w stronę obronnego zamku.

Minolta DSC

Lochy sandomierskie. Ekspozycje na trasie. Źródło: By User:Dariusz Cierpiał – [1], CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1333622

Legenda o Halinie Krępowiance

Legenda o Halinie Krępowiance była słuchana z wielką przyjemnością przez wiele pokoleń Polaków. W historii naszej państwowości było tysiące osób, a może i więcej, które w obronie Ojczyzny oddało swe życie. Myślę, że nawet obecnie w dobie tak daleko posuniętego kosmopolityzmu bronilibyśmy naszej Polski do ostatniej kropli krwi.

Halina Krępowianka była natchnieniem wielu Polaków walczących o wolną Polskę. Ta legendarna młoda kobieta uratowała Sandomierzan od zagłady, jaka miała ich spotkać od tatarskich najeźdźców. Pochodziła ona z rodu kasztelańskiego, jej ojciec Piotr z Krępy kasztelan sandomierski został zamordowany podczas jednego z najazdów tatarskich. Po śmierci ojca wychowywał ją wuj, który jak dorosła wydał piękną dziewczynę za mąż za wojewodę sandomierskiego  Jana Pilawitę, który w niedługim czasie po ślubie podzielił los teścia. Wtedy zakochana w swoim mężu Halina zaprzysięgła zemstę. W 1287 r. miasto ponownie oblegli Tatarzy i Sandomierzanie obawiali się, że nie poradzą sobie z z tą hordą barbarzyńców. Wtedy Halina uknuła spisek. Udała się do obozu wroga ofiarowując im pomoc w zdobyciu Sandomierza, ponieważ zna podziemne przejście, którym bez problemów dostaną się do centrum miasta. Na pytanie Chana dlaczego to robi odpowiedziała, że Sandomierzanie krzywdzili ją bardzo jak była dzieckiem. Chan nie bardzo zawierzył Halinie i postanowił to sprawdzić wysyłając niewielki oddział Tatarów, którzy bez problemu przy pomocy Haliny dotarli nocą do rynku w mieście. Po ich powrocie Chan następnej nocy postanowił wprowadzić wojska do lochu w celu zdobycia miasta, oczywiście przewodniczką była Halina, która zabrała ze sobą białego gołębia. Ptak ten po wypuszczeniu przez Halinę miał oznajmić mieszkańcom, że cała armia tatarska znajduje się w lochu. Gdy kobieta wypuściła gołębia mieszkańcy Sandomierza szybko zasypali piaskiem wejście do podziemi. Gdy Chan sie zorientował, że Tatarzy znaleźli sie w śmiertelnym niebezpieczeństwie, z wielką nienawiścią przebił oszczepem Halinę i tym samym uratował ją od straszliwej głodowej śmierci. Ten ogromny heroizm dziewczyny uratował miasto i był dla wielu późniejszych pokoleń przykładem wielkiego poświęcenia podczas obrony Ojczyzny.

Sandomierz. Salve Regina.

Sandomierz. Salve Regina. Źródło: http://bialczynski.pl/wp-content/uploads/2009/10/00-salve-regine-wzgorze-kopiec-sandomierz_01461.jpg

Salve Regina

Z najazdem tatarskim w 1260 r. związana jest również legenda o usypanym kopcu Salve Regina w Sandomierzu.  Zakonnicy z kościoła św. Jakuba hodowali różne zwierzęta, w tym bardzo oddanego zakonnikom woła. Biedne zwierze widząc jak barbarzyńcy w bestialski sposób mordują jego opiekunów nie wytrzymał i uciekł z klatki  w stronę Krakowa. Chcąc zemścić się za wyrządzoną krzywdę zakonnikom wół próbował dogonić wojska tatarskie, ale niestety nie udało mu się. Poddenerwowane i przerażone zwierzę z wielką zawziętością usypało kopytami wielki kopiec po czym napisał rogami „Salve Regina”, co oznacza „Witaj Królowo”. Były to pierwsze słowa pieśni, którą śpiewali mordowani zakonnicy.

Inna wersja to napis, który zachował się do niedawna na istniejącym obecnie kopcu podobno wypalili go prochem konfederaci barscy.

Jadwiga_by_Bacciarelli

Portret królowej Jadwigi Andegaweńskiej, autor Marcello Bacciarelli. Źródło: By Marcello Bacciarelli – Poczet królów polskich z Zamku Królewskiego w Warszawie Marcelego Bacciarellego [1], Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=11420073

 Legenda o rękawiczkach królowej Jadwigi

Królowa Jadwiga, św. kościoła katolickiego z dynastii Andegawenów córka Ludwika Węgierskiego, przy jej marmurowym sarkofagu w Katedrze Wawelskiej zawsze zbierają się tłumy Polaków zawsze lubiła przyjeżdżać i sponsorować budowle w Sandomierzu. Pewnego wieczoru gdy wracała z Sandomierza dopadła Ją wielka śnieżyca i sanie Królowej zboczyły z drogi, a  woźnica nie mógł jej odnaleźć, postanowili z giermkiem odwieźć królową do najbliższej wioski, ponieważ  noc  zapowiadała się mroźna. Najbliższą wioską okazały się Świątniki. Gdy mieszkańcy wsi dowiedzieli się jakiego to znakomitego gościa sanie ugrzęzły w śniegu to cała wieś rzuciła się na pomoc Królowej. Wydobyto sanie, ale było już stosunkowo późno, droga była niebezpieczna, a i wycie wilków dobiegało z oddali. Mieszkańcy poprosili Królową, aby zechciała zostać na noc w jednej z ich skromnych chat. Królowa należała do rozsądnych kobiet i nie chciała narażać życia bez potrzeby i tak miłe zaproszenie przyjęła. Nazajutrz, gdy śpieszyła się, aby jak najszybciej odbyć przerwaną podróż z wdzięczności zapytała mieszkańców czym się frasują i czy nie mogłaby im jakoś pomóc. Wtedy sołtys wsi padł do nóg Królowej i wyznał, że właściciel wsi ich bardzo gnębi i zabiera im całą wyprodukowaną żywność tak, że często muszą głodować. Wtedy Królowa postanowiła im pomóc i na znak tego zostawiła im swoje rękawiczki. Królowa dotrzymała słowa, bo od chciwego właściciela wykupiła wieś i odtąd jej mieszkańcy żyli w spokoju nie cierpiąc głodu. W zamian za wykupienie okolicy od okrutnego właściciela zobowiązała mieszkańców do pełnienia służby w sandomierskiej katedrze. Sołtys złożył bezcenną pamiątkę w skarbcu katedry, gdzie przechowywano ją przez długie lata. Obecnie rękawiczki znajdują się w jednej z oszklonych gablot Muzeum Diecezjalnego w Sandomierzu.

Nagrobek_Jadwigi_Andegaweńskiej

Nagrobek Jadwigi Andegaweńskiej w Katedrze na Wawelu. Źródło: By Poznaniak – własna praca, CC BY-SA 2.5, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=11894120

Legenda o lipach św. Jacka

Św. Jacek Odrowąż bratanek biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża miał wybudować w Sandomierzu kościół pod wezwaniem św. Jakuba i klasztor Dominikanów. Właścicielem terenu na którym miały powstać te monumentalne budowle był Kondrat znany ze swego skąpstwa i należał przy tym do niedowiarków. Św. Jacek w żaden sposób nie mógł przekonać właściciela gruntu do jego sprzedaży. Właściciel skąpiec chcąc się pozbyć św. Jacka powiedział, że jeśli Ten dokona cudu to mu ziemię odda za darmo i zaproponował mu posadzenie drzew – lipowych do góry korzeniami i osadzenie nimi całego placu. Po upływie roku drzewa zakwitły i św. Jacek mógł przystąpić do budowy świątyń.

Ciekawą jest rzeczą, o której opowiadają sandomierscy przewodnicy, że podczas II wojny światowej Sandomierz był ostrzeliwany potężnymi działami i jeden z pocisków trafił w lipę niszcząc ją całkowicie, ale lipa swoimi konarami ochroniła mury zabytkowej świątyni. Na miejsce tej zniszczonej lipy posadzono inną uzupełniono drzewostan placu i te lipy rosną do dzisiaj, są piękne bo dbają o nie Sandomierzanie. Widziałam i podziwiałam te lipy, tylko nie wiem dlaczego nie zrobiłam zdjęcia, a może dlatego, że ostatni mój pobyt w Sandomierzu przypadł na zimowy miesiąc styczeń. Napewno wrócę do Sandomierza wiosną lub latem, będzie pięknie.

Carracci_Saint_Hyacinth

Ludwik Caracci św. Jacek Odrowąż . Źródło: By Ludovico Carracci – www.heiligenlexikon.de : Home : Info : Pic, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1294949

Autor artykułu: Alicja Muszyńska

 

2 komentarze to “Co w Sandomierzu lubię najbardziej”

  • Pani Alicjo..piękne i z przyjemnością przeczytałam. Sandomierz odwiedziłam dwa razy..jestem zauroczona tym miastem. Pierwszy raz poczułam w tym mieście taki spokój i wyciszenie..czas się zatrzymał..jedzonko bardzo smakowało i do dzisiaj mam ten smak. Za drugim razem zwiedziłam podziemia i tak bardzo dużo, a przewodnik przegonił całą wycieczkę chyba wszędzie, byłam zmęczona a zarazem szczęśliwa. Cudowne miasto i pewnie jeszcze nie raz wrócę i za każdym razem odkryję coś innego…Zrobiłam skromny filmik o tym pięknym mieście.

    • podrozewagabundy.pl

      Dziękuję Pani Basiu za słowa otuchy i cieszę się, że przeczytała Pani mój artykuł. Mam prośbę, a zarazem propozycje, oczywiście przy poszanowaniu praw autorskich – czy nie zechciałaby Pani opublikować ten film o Sandomierzu na mojej stronie internetowej. Napewno dodałby jej blasku, bo Pani świetnie robi te filmy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona korzysta z ciasteczek (cookies).

Więcej informacji o cookies